Wielkie koszenie :-)
Postanowiliśmy troszkę uporządkować naszą działeczkę bo zarosła
niemiłosiernie.
Do tej pory służyła sąsiadowi jako droga dojazdowa na jego budowę ;( i
wygląda teraz niezbyt ładnie… Ale cóż, sami się na to zgodziliśmy, chociaż
nie myślałam, że aż tak ją zmasakrują…
Aby pozbyć się naszych metrowych chaszczy w ruch poszła podkaszarka
ze specjalną tarczą, bo żyłkowa nie dawała rady. Mój Kochany Mężuś
walczył z badylami w trzydziestostopniowym upale ponad trzy godziny.
Chciałam mu pomóc i trochę pokosić ale mi nie pozwolił, bo kosiarka jest
ciężka i się zmęczę albo zrobię sobie krzywdę ;) Kochany jest :*
Poniżej fotorelacja z pola bitwy.
Wyjeżdżona przez ekipę sąsiada część działki
Działka przed koszeniem
Mężuś z osprzętem
Najmłodsza inwestorka
Efekty koszenia
I moje pierwsze drzewko J Orzech ocalony podczas koszenia. Rósł sobie ale
nie było go widać przez te chaszcze... Śliczny, prawda?