Nasze plany...
Dzisiaj naskrobię coś o naszych planach
Miało być tak:
-przez wakacje uporać się z adaptacją projektu
-do końca roku dostać upragnione pozwolenie na budowę
-załatwić kredyt i ekipę
-na wiosnę 2011 zacząć budowę
-po postawieniu stanu surowego zamkniętego sprzedać mieszkanie i wykończyć domek
- no i przeprowadzka
Tak miało być ale może będzie inaczej
Kilka dni temu zaczęłam się zastanawiać nad zrobieniem fundamentów jeszcze w tym roku... Oznaczałoby to dwa miesiące do przodu w robotach w przyszłym roku i może mój troszkę optymistyczny plan spędzenia Bożego Narodzenia 2011 w nowym domku by się spełnił
Do Pana architekta już dzwoniłam i powiedział, że powinno się udać z pozwoleniem, jak już pisałam wcześniej wybieramy się do niego w środę. Geodeta też jest już załatwiony, czeka tylko na nasz telefon. Kredyt powinniśmy dostać ( musimy tylko rozpatrzeć najlepsze oferty i zdecydować w jakiej walucie go chcemy) , tym bardziej, że chcemy wziąć tylko na stan surowy, resztę zrobimy z pieniędzy ze sprzedaży mieszkania. Największym problemem będzie ekipa… ponieważ nie rozmawialiśmy jeszcze z żadną i nie mamy żadnych wycen Spróbujemy to jednak nadrobić w przyszłym tygodniu.
Co myślicie o moim nowym planie? Czy ma to sens?